Forum Nokturn
Forum do dyskusji na temat larpów grupy Nokturn
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gjenfred Skog

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nokturn Strona Główna -> Zmierzch Smoczej Krwi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gwynbleidd
Zaawansowany Forumowicz



Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 7:19, 03 Lut 2010    Temat postu: Gjenfred Skog

Początki

Legendy opowiadające o powstaniu państw kontynentu zazwyczaj są podobne ( według zapisów Gjenferd Skog ) . Oto Smok z jakiś powodów opuszcza swe siedlisko na Smoczej Wyspie i udaje się wśród ludzi by nimi władać. Nie inaczej było w przypadku tych ziem. Oto smok wyruszył z swego siedliska zobaczyć jak żyją ludzie lasu. Opowieści o Gjenferd Skog sięgają najdawniejszych lat zapamiętanych przez ludzi. Oto leśni mieszkańcy byli przedstawiani jako dzicy i krnąbrni obywatele, którzy nie poddawali się niczyjej władzy.

Zakusy sąsiednich państw były często szeroko pojęte. Historia zna wiele konfliktów w tej części kontynentu. Konflikty te nie tyle, co przykre były bezsensowne. Władcy często dokonywali rozbiorów lasów i wybrzeża, po czym okazywało się, że miejscowi ludzie dokonywali samosądów na przybyłych osadnikach i szlachcicach. Niejedno krotne karne ekspedycje wysyłane na ziemie, Gjenferd Skog kończyły się powrotem nielicznych niedobitków pozostałych z wrogich zagonów. Odpowiedź miejscowej ludności zawsze była taka sama. „Jesteśmy wolnymi ludzi i wara wam od naszej ziemi i świątyni”. To było oficjalne stanowisko ludności. Było też nieoficjalne „ Ten posiądzie nasze ziemie, kto zdobędzie serce ducha lasu” ( dawna nazwa królowej driatr, według badaczy historii w owych czasach Driatry miały swoją królową, którą czcili także ludzie obawiając się leśnych humanoidalnych stworzeń).

Stanowisko nieoficjalne nie było nigdy podawane do szerokiej wiadomości. Poszczególni władcy obawiali się wypływu mężczyzn z swoich krain w celu posiąścia tronu Gjenferd Skog. Pomimo tego informacja wypływa niejednokrotnie poza krąg ludzi upoważnionych do znajomości ww. części ultimatum. Z czasem, władcy poszczególnych cesarstw zaczęli dystybutować ową cześć ultimatum jako plotkę przez swoich podżegaczy. Oczywiście głupich chłopów chcących być królami nie brakowało, co powodowało ich zaginięcie na ww. ziemiach. Możni panowie też próbowali swego szczęścia jednakże z jednakowym skutkiem. W tym miejscu warto wspomnieć o fortelach, jakie planowano stosować w celu zdobycia serca ducha lasu. Poza oczywistymi groźbami, prośbami czy też próbami oszustwa, sięgano po magię lub pokaz siły. Oczywiście na nic.

Władcy poszczególnych królestw nie mogąc w żaden sposób zdobyć terenów siłą zaczęli dzielić skórę na niedźwiedziu. Podpisano traktaty i wyznaczono mapy na podstawie, których dokonano rozbiorów Gjenferd Skog. Teoretycznie, więc kraina należała do poszczególnych władców. Praktycznie na każdej mapie widniała jako zbuntowana prowincja jakiegoś państwa. Z czasem dochodziło do takich absurdów, że podczas roszczeń pokojowych pomiędzy królestwami władcy oddawali część swojej części Gjenferd Skog plus inne dobra materialne by tylko nie uszczuplić swoich właściwych ziem. Pomysł był absurdalny, ale wbrew zdrowej logice był wcielany w życie przy każdej nadarzającej się okazji. Zwłaszcza w pierwszych okresach ( latach) historycznych tyczyło się to królestw, które nie miały bezpośredniej styczności z Gjenferd Skog.

I tak oto odległe królestwa otrzymywały w zamian za pokój jakąś prowincję, która miała dawać dochód i można tam było oddelegować wojsko, po czym okazywało się, że prowincja przynosi straty w postaci nie zapłaconych podatków, wpływów z handlu itp. jak zakładano po ustanowieniu pokoju a legiony wojskowe znikały bez wieści. Oczywiście było to na rękę państwom, które w ten sposób wpuszczały w pułapkę swoich dawnych wrogów. W tej strategii upatrywano to, że kiedyś w końcu ktoś zacznie władać tą krainą i będzie to „mój człowiek”. W późniejszych okresach do Gjenferd Skog zaczęły przybywać coraz więcej podróżników w dalszych krain. Skutek był ten sam.

Warto w tym miejscu nadmienić, że przy okazji zaczął kwitnąć proceder oszustów, którzy oferowali naiwnym „bezpieczną wycieczkę” do lub przez Gjenferd Skog. Proceder ów nie trwał długo ( ludzka głupota, choć duża w tym miejscu okazała się niewielka), ale szacunkowo mówi się o wielkich pieniądzach, jakie mogły zarobić poszczególne persony podczas tych „tłustych” lat. Z czasem zainteresowanie Gjenferd Skog spadło do tego stopnia, że kraina widniała tylko jako podzielone zbuntowane prowincje. Sąsiedzi widząc, że nie mogą wskórać stosowanymi przez siebie metodami zmienili taktykę. Z ofensywy ( zarówno militarnej jak i miłosnej) przeszli do defensywy. Mówi się, że demon znany jest mniej straszny, w tym przypadku, więc ni jak nie miało zastosowanie tego przysłowia. Ci, którzy przeżyli w Gjenferd Skog opowiadali o niezwykłych rzeczach, jakie działy się tam podczas stoczonych walk. Opowiadano o drzewach, które ożywały i zabijały przeciwników. O ludziach potrafiących zmieniać się w drzewa, zwierzęta. O demonach lasu, które potrafiły niepostrzeżenie i szybko podkraść się do przybyłego oddziału i w taki sam sposób zniknąć po skończonej potyczce. To tylko jedne z wielu przytaczanych opowieści. Oczywiście większość z nich była niczym innym jak podszytą strachem wyobraźnią, ale w każdej plotce znajduje się ziarno prawdy.

Sąsiednie królestwa postanowiły odgrodzić się od nieznanej części prowincji siecią placówek wojskowych. Dodatkowo pomyślano o tym by owe placówki kontrolowały pas łąk, na których odpowiedni wcześnie można by było zauważyć ruch wrogiej armii. Jak to zazwyczaj bywa nikt własnym kosztem nie chciał się zabezpieczyć, więc na tyle na ile się udawało karczowano las. W strachu jednak nikt nie chciał za dużo karczować, więc owe pasy późniejszych łąk nie były zbyt szerokie.

Oczywiście nie we wszystkich miejscach w taki sposób powstawały pasy bezpieczeństwa. Były królestwa, które nie chciały ryzykować utraty kolejnych ludzi i owe pasy bezpieczeństwa powstawały na ich terenach. W trakcie realizacji projektu nie zauważono, że nic się nie dzieje. Mieszkańcy Gjenferd Skog nie wyszli do walki podczas karczowania lasu do walki. Nie zauważono wrogich incydentów na granicach. Generalnie nikt nie zwracał na to uwagi. Prawdopodobnie przyczyną był strach i presja czasu. Z tego, co wiadomo stosowano różne formy zachęcania ludności z głębi kraju do osadnictwa na nowopowstałym pasie granicznym. Skutkowało to różną formą emigracji począwszy od dowolnej skończywszy na przymusowej.

Tam gdzie nie niszczono lasu nie stosowano przymusu, wszak mieszkańcy mieszkali tam od dawna żyjąc w ciągłym strachu. Faktem jest, że przez te wszystkie lata mieszkańcy Gjenferd Skog nie wychodzili z swego domu. Nie atakowano bezbronnych wiosek, nie atakowano garnizonów. Trwał niepisany pokój pomiędzy mieszkańcami, którego warunkiem było nie przekroczenie linii lasu.

W tym samym czasie okręty pływające wzdłuż brzegów Gjenferd Skog zauważyły pierwsze zaczątki osad rybackich. Ze względu na pamięć dni minionych nikt nie miał ochoty sprawdzać nowych doniesień. Uznano, że skoro do tej pory Gjenferd Skog nie ucywilizowało się i nie potrafi nawiązać rozmów to jeszcze długo to nie nastąpi i lepiej te ziemie zostawić w spokoju na następne lata.
Teoria nie zawsze jest równa praktyce, co miało okazać się tego lata...

Pierwszy władca

Oto Smok opuścił swe legowisko na Smoczej Wyspie i wyruszył w świat, który znałby jeszcze lepiej go poznać. Przynajmniej tak się twierdzi. W tamtych czasach smoki słuchały próśb swego ludu. Ów smok zainteresował się prośbą ludów o pomoc w uzyskaniu władzy, nad Gjenferd Skog a także możliwości zawładnięcia sercem Ducha Lasu. Opis smoczej podróży w tym miejscu jest zbędny a i żadne źródło nie podaje go. Właściwa opowieść zaczyna się w momencie, kiedy Smok przybył do lasu. Zmieniwszy swą postać w ludzkie ciało nie mógł się nadziwić temu, co ujrzał. Bo oto las gęsty i mroczny zdawał się mówić do niego nieznanym językiem. Drzewa zdawały się mieć oczy a tu i ówdzie spośród gałęzi rozbłyskiwały zielone ślepia leśnych mieszkańców, którzy o dziwo poruszali się bardzo cicho a o ich ruchu głównie świadczyły ruchy gałęzi lub krzewów a i nie też w każdym przypadku. W oddali słychać było tętent tabunu dzikich koni, ptaki, które na chwilę zamilkły, na powrót zaczęły swą pieśń tak jakby nic szczególnego nie wydarzyło się. Smok zamknąwszy oczy zaczął wsłuchiwać się w przyrodę. Zaczął ogarniać swym umysłem jej prawa, mieszkańców lasu. Powoli, niespiesznym krokiem zaczął wędrować przed siebie.
W pewnym momencie zawiesił stopę w bezruchu i cofnął się. Otworzył oczy i ujrzał żuczka, który wywrócony na plecy nie mógł przewrócić się na nogi i iść dalej. Żuczek ledwo już ruszał nogami z zmęczenia. Smok przewrócił go by ten mógł iść dalej i tchnął w leśnego mieszkańca niewielką część swej energii by ten odzyskawszy w ten sposób siły mógł dalej kontynuować podróż. I las rozszumiał się nagle, i szepty ze wszystkich stron pojawiły się w lesie. A jak nagle wszystko powstało, tak wszystko nagle ucichło. Z ciszy, która powstała pojawił się nagle świst i strzała wbiła się obok stopy przybysza. A potem kolejne dwie. Wszystkie z różnych kierunków.
Smok w pierwszym momencie chciał odruchowo zionąć ogniem demonstrując w ten sposób swoją siłę, lecz opamiętał się i ponownie zaczął wsłuchiwać się naturę. I znów zaczął słyszeć rozszumiane drzewa, bieg dzikich zwierząt a nawet ludzkie kroki. Wtem usłyszał za sobą ruch. Było już niestety za późno na jakąkolwiek reakcję poza odwróceniem się w stronę przybyłej istoty, która chwyciwszy przybysza przerzuciła go sobie znanym tylko sposobem przez plecy a następnie kopnięciem uderzyła w brzuch. Zanim smok zdołał poderwać się z ziemi istota ta zdążyła czmychnąć na drzewo i stopiła się wraz z naturą w jedno. Dopiero teraz zaczął pojmować, z czym miał do czynienia. Przez ułamek sekundy widział smukłą, długonogą niewiastę. Skóra niewiasty była koloru liści, tak samo jak długie włosy i oczy. Chwilę potem nastąpił drugi atak. Tym razem smok był czujniejszy i nie dawszy się zaskoczyć obalił przeciwniczkę na ziemię, nie idąc jednak za ciosem. Ta szybko powstawszy uśmiechnęła się lekko i czmychnęła na drzewo. Smok nie pozostawszy na miejscu ruszył w pogoń za niewiastą.
Długo by wymieniać etapy pogoni. Najprościej mówiąc trwała długo. Dziewczyna często wymykała się z objęć smoka, gdy temu udało się Ją pochwycić. Stałym elementem gonitwy były też „konkurencje”. Co jakiś czas okazywało się, że jakimś miejscu znajduje się np. łuk z strzałą, którą trzeba było skierować do określonego punku? Innym razem gonitwa przekształcała się w jazdę na dzikich koniach, jakiej smok musiał dokonać chcąc złapać Diatra. Jeśli Smok chciał ominąć w jakiś sposób element gonitwy ta skutecznie go naprowadzała. W końcu stanęli po naprzeciw siebie na niewielkiej polanie dzierżąc kije w ręku. Po krótkiej potyczce Diatra padła na ziemię. I tym razem chciała czmychnąć swemu przeciwnikowi, lecz ten zdołał chwycić Ją za kostkę. Upadłszy na twarz znieruchomiała.
Smok podciągnął się do niej i odwrócił twarzą do siebie. Przez chwilę szamotała się jeszcze i zablokował jej ręce w nadgarstkach uwalniając w ten sposób resztę ciała. W tej pozycji przez chwilę wyglądali jak kochankowie, którzy figlowali na mchu. Oboje nadzy. Wtem niewiasta pocałowała krótkim pocałunkiem smoka. W usta. Był tak zaskoczony, że puścił Ją a ta korzystając z okazji uciekła mu. Nie uciekła jednak daleko. Stanęła na skraju polany, uśmiechając się tajemniczo, patrzyła nań swymi zielonymi oczami i był w nich niesamowity dziki blask, który utrzymywał się przez ułamek sekundy. Smok miał kilka wyjść i kilka myśli na temat tego, co się stało. Wstał powoli, niespiesznie stawiał kroki w jej stronę a ona niespiesznie posuwała się naprzód odwróciwszy się do swego przeciwnika plecami. Wyraźnie prowadziła go pomiędzy drzewami. Czym dalej szli, tym więcej pojawiało się Diatr wokół nich. Wszystkie podobne do niej a jednocześnie inne. Żadna nie atakowała smoka a w każdych obserwujących ich oczach dało się ujrzeć ciekawość. Po pewnym czasie Diatry były wszędzie. Stały na drzewach, na ziemi, zwisały z gałęzi lub skakały z drzewa na drzewo nad głową smoka i niewiasty. Potem na drodze pomiędzy Diatrami pojawiali się ludzie. Przyozdobieni gałęziami, kwiatami, wysmarowani błotem, ziemią, trawą. A na ich ciele oprócz zwykłego ubrania skóry różnych dzikich zwierząt. Mężczyźni i kobiety. W różnym wieku, ale głównie młodzi. W pewnym momencie Diatra zatrzymała się i stanęła bokiem do smoka. I oczom jego ukazał się mąż potężny. Odziany w skórę niedźwiedzia i głowę jelenia z okazałym porożem. I skłonił się on smokowi a za nim skłonili się wszyscy pozostali. Wszyscy za wyjątkiem Diatry, która przyprowadziła w to miejsce smoka.
„ I oto mąż Twój” – rzekł mąż ubrany w skórę niedźwiedzia zwróciwszy swój wzrok na Diatrę.
„ Oto żona Twa” – rzekł mąż ubrany w skórę niedźwiedzia zwróciwszy swój wzrok na Smoka.
„ Tak mówimy wszyscy” – zaczęli powtarzać wszyscy wokoło.
A Diatra wziąwszy swego męża za rękę powiodła go pomiędzy postaciami i drzewami na bagna zwane uroczyskami, przeprowadziła znanymi sobie tylko ścieżkami przez nie i wprowadziła w krąg drzew ściśniętych. A przeprowadziwszy smoka przez krąg drzew ukazał się ich oczom pałac, który był ogromnym drzewem. A jego gałęzie, listowie, konary był tak ułożone, że stanowiły krużganki, pokoje, tarasy, schody itp. A wszystko żywe i nieśmiertelne jako ten, co przybył i spełnił słowa przepowiedni „Ten posiądzie nasze ziemie, kto zdobędzie serce ducha lasu”.


Pierwszy Atak

Niektórzy podpici bywalcy gospody po tej nocy twierdzili, że widzieli ludzi wyłaniających się z cienia i poruszających się bezszelestnie. Opowiadano o zjawach, które miały otoczyć osadę i warownie, o duchach przenikających ściany itp. Prawda była zupełnie inna. Pierwszy władca, kiedy objął władzę przypatrzył się swemu ludowi zobaczył, że ludność za jedzenie uważa tylko mięso i leśne runo. Może i by nie miał nic przeciwko temu, ale wiązało się to z izolacją poddanych w lasach, jakie należały do jego włości. Rybołustwo rzeczne miało się w dobrej formie, morskie pod jego rządami zaczęło raczkować. Ludziom brakowało tego, co mieli pozostałe krainy – zboża. Pierwotnym pomysłem władcy miał być handel, ale szybko myśl tą Smok odwiódł od siebie na jakiś czas. Z prostego powodu. Ludność innych księstw bała się wkraczać do lasu. Mieszkańców lasu uważano za ludzi nieucywlizowanych, dzikich, żądnych krwi. W pamięci wielu pozostały mordy dokonywane na dawnych przybyszach ( pomijając to, że przybysze Ci zazwyczaj siłą chcieli zagarnąć ziemie Gjenferd Skog, lub też nie rozumiejąc przepowiedni zapuszczali się na pewną śmierć w las. Pierwszy władca postawił, więc zacząć czynić to, co czynili pozostali władcy dotychczas. Toczyć wojnę. Armia i ludność, jaką zastał nadawała się do wojny, ale partyzanckiej, którą do tej pory na swoich ziemiach skutecznie prowadzono. Ale to nie było wyjście. Następne walki były przewidziane na terenach otwartych a co za tym idzie trzeba było naszykować się do walki z konnicą. Część dzikich koni mieszkających w lesie dawała się złapać i oswoić, ale nie były to zaczątki armii konnej. Owszem, łucznicy na koniach posługiwali się równie dobrze tak jak stali na ziemi swoim orężem, ale pozostawało pytanie, co się stanie jak wpadną w grupę pieszych lub dogonią ich rycerze konni przeciwnika. Źle opancerzona jednostka miała marne szanse na przeżycie. W owym czasie głowę władcy zaprzątało wiele myśl taktycznych. Po długim czasie rozmyślań władca doszedł do wniosku, że pierwszą bitwę trzeba wygrać właśnie poprzez umiejętności partyzanckie. Dlatego też atak przypuścił nocą i wykorzystał zaskoczenie. Ludzie odpowiedni zamaskowani, których nadejścia nie spodziewały się warty. Przyznać trzeba, że pierwszy atak wyszedł po części przez przypadek. Nie wiele było ofiar śmiertelnych ataku. Król tych, co przeżyli kazał uwięzić, ale nie chciał ich śmierci spowodowanej przez tortury lub głód. Przez kilka dni po ataku życie toczyło się normalnie. Ludność niewielkiej prowincji z początku nie zauważyła braku wojskowych, którzy rzadko, ale byli obecni w ich życiu. Dopiero, kiedy przybył posłaniec od władcy okazało się, że w garnizonie zasiada ktoś obcy a i cała załoga jest nie znana nikomu. Smok ugościł ciepło posłańca i zaprosił jego władcę do rozmów. Jako znak swojej dobrej woli oddał posłańcowi uwięzionych żołnierzy a także złoto, jakie w swym skarbcu posiadała strażnica. Władca oszołomiony tym faktem, nie wpadł na pomysł by pojechać z wojskiem i odbić swoje dawne ziemie. Od razu nie zwrócił też uwagi na to, że konie i oręż pozostał w strażnicy. Na spotkanie udał się w asyście odpowiednio liczącej armii. Jak się okazało zbędnie. Smok nie chciał się bić ( acz rozważał takie rozwiązanie, jeśli przeciwnik dążyłby do konfrontacji), ale chciał negocjować. W czasie, jaki minął ściągnął skóry zwierząt oraz inne dobra naturalne lasu. Myśl była prosta. Smok chciał kupić przyległe ziemie wraz z garnizonem i mieszkańcami. Król oszołomiony już samym faktem, że ktoś włada Gjenferd Skog i oddał zagarnięte złoto nie myślał za długo i targ został dobity. Przy okazji też został podpisany pierwszy traktat handlowy. I takim oto sposobem Gjenferd Skog, zaczęło wychodzić poza swą leśną domenę.
Nie ma sensu opisywać tutaj dalszego rozwoju królestwa ani armii do dnia dzisiejszego, więc te szczegóły pominę milczeniem.


Armia

Armię Gjenferd Skog można podzielić na flotę i wojska lądowe. Gjenferd Skog posiada niewielką flotę handlowo-przewozową oraz jeszcze mniejszą flotę wojenną. Flota Gjenferd Skog jest raczej „nowym zjawiskiem” w królestwie dlatego też uważni obserwatorzy mogą doskonale zdają sobie sprawę, że nie wiadomo czego spodziewać się po flocie. Flota wojenna do dnia dzisiejszego nie została jeszcze użyta w zadaniach wojennych. Zazwyczaj albo stacjonuje w porcie albo pływa po swoich wodach terytorialnych, zapuszczając się niekiedy w okolice smoczej wyspy i dalsze wody unikając spotkania z innymi statkami. Przypadki ostatnio opisane zdarzają się bardzo rzadko lub też są skrzętnie ukrywane przez władcę i dowództwo Gjenferd Skog.
Inaczej mają się siły lądowe. Tu wiadomo jest więcej rzeczy. Siły lądowe dzielą się na cztery formacje. Łucznicy, konnica, zwykła piechota i oddziały specjalne, czyli Diatry. O Diatrach będzie mowa w oddzielnym fragmencie tekstu. Najliczniejszą grupę stanowią łucznicy. Potem jest piechota a na końcu konnica. Istnieją przypuszczenia, że konnica jest najmniejszą formacją wojska gdyż Gjenferd Skog nie korzysta z hodowli końskich z innych krajów a jedynie z swych rodzimych, dzikich wierzchowców, które próbuje się okiełznać. Konnica zazwyczaj stanowi mobilniejszą wersję łuczników, ale podczas ważnych potyczek spotykano pełno pancerną konnicę. Bardzo podobnie jest z piechotą. Zazwyczaj występuję w lekkich pancerzach lub bez. Łucznicy zazwyczaj stanowią osłonę dla ww. formacji podczas bitew. To oni też zazwyczaj otwierają bitwę i kończą Ją. Długie łuki potrafią szyć na długie odległości, co daje spore szanse na wprowadzenie chaosu w siły wroga i osłabienie jego morale. Żołnierze Gjenferd Skog to mistrzowie wojny partyzanckiej i podjazdowej. Ich główną zaletą są lekkie oddziały łucznicze, wyszkolone i wyposażone w lekkie łuki i noże, które do perfekcji opanowały sztukę kamuflażu, ukrywania się, organizacji zasadzek. Struktura i ilość armii Gjenferd Skog nie jest znana. Wszystko, co zostało napisane zostało zaobserwowane przez wszystkie lata, jakie do tej pory minęły. Każdy zagadnięty o oddziały specjalne czy też brany na tortury odpowiada, że oddziały specjalne nazywają się łucznikami. Być może każdy z żołnierzy jest szkolony w wojnie partyzanckiej tak by w razie konieczności mógł przejść do odpowiedniej formacji zastępując lukę bez konieczności doszkalania się.
Brak informacji o wywiadzie Gjenferd Skog.

Diatry

Uważa się, że Diatry to rdzenni mieszkańcy Gjenferd Skog. Już pierwsze zapiski nielicznych ocalałych podróżników mówią o istotach kształtu ludzkiego o zielonej skórze, zielonych włosach i oczach, które są niezwykle zwinne i potrafią rozmawiać z drzewami ( to o nich mówią pierwsze zapiski o Gjenferd Skog jako o duchach lasu). Pierwotnie mylono Diatry z ludźmi, którzy na ich podobieństwo malowali odkryte części ciała na zielono i ubierali się na zielono, wpinając w ubiór gałęzie, listowie itp. ( wygląda na to, że według tych zapisów już wtedy mieszkańcy Gjenferd Skog znali pojęcie wojny partyzanckiej i podjazdowej i skutecznie stosowali Ją). Niewiele wiadomo o Diatrach. To, co jest wiadome to wygląd opisany wyżej, Zauważono też, że wraz z porami roku zmienia się kolor włosów Diatr. Za wyjątkiem zimy gdyż w zimę nikt nigdy Diatry nie widział. Wiadomym faktem jest, że Diatry stanowią integralną część armii Gjenferd Skog. Przez wielu znawców taktyki uważane są oddziały specjalne armii, lecz nigdy dowództwo nie przyznało się do tego. Prawie nigdy nie zostały użyte w walce w otwartym polu. Niekiedy występują w oddziale wraz z ludźmi. Nieznane są ich zwyczaje, sposób rozmnażania. Mowa ojczysta, jaką posługują się nie jest znana nikomu za wyjątkiem władcy i królowej, która jest Diatrą. Diatry doskonale władają mową wspólną ludzi.


Król i Królowa
Królestwo jest rządzone przez króla, mówi się, że królowa jest tylko dodatkiem do władcy. Nie jest to do końca prawda, król ma zawsze decydujące zdanie wielu sprawach, ale mądra królowa też potrafi podjąć decyzję, do której zazwyczaj ( w ciągu całej historii zdarzyło się tylko razy by włada nie poszedł za decyzją żony) przychyla się. Na większości spotkań władca zazwyczaj pojawia się sam. Mówi się, że w tym czasie małżonka wiernie czeka w pałacu lub wychowuje syna, jeśli ten już się narodził. Warto w tym miejscu dodać ciekawostkę. Władca i jego żona nigdy nie powiedzą nic o swoim pałacu. Najzwyklejszą odpowiedzią jest stwierdzenie „ Mieszkam tam gdzie mój mąż / żona i jego / jej lód” ( o prowincjach będzie napisane więcej w dalszej części opisu królestwa). Wielu mówi, że władca nie jest smokiem ani Diatrą. Jest to spowodowane tym, że każdy syn pary królewskiej jest owocem pierwszej miłości Smoka i Diatry. Nikt z uczonych nie umie powiedzieć ja można po imieniu nazwać ową „mieszkankę ras”. Ciekawostką w tej kwestii jest to, że iż wiadomo, że parze królewskiej zawsze rodzi się syn. Jeden. Oczywiście być może rodzi się więcej dzieci obojga płci, ale o tym nikomu nie wiadomo. Król wygląda jak zwykły młody mężczyzna, kiedy obejmuję władzę. Kiedy odchodzi widać na ciele oznaki starości. Rzeczą charakterystyczną dla władcy jest jego ubiór oraz malunek twarzy. O ile dół jest jak najbardziej realny, czyli ciemnie nogawice i mocne buty o tyle korpus okryty jest materiałem, z jakiego robi się worki i dziwnie zrobioną plecionką materiału przypominającą ususzone liście o różnych kolorach. Istnieją plotki, że ów ubiór jest magiczny, przez co pozwala królowi łatwiej stopić się z lasem a nawet zmienić w drzewo. Twarz władcy jest pomalowane w barwy brązowo zielone przez gdzie często tylko oczy wskazują, że mamy do czynienia z istotą ludzką (?). Bardziej rozsądni uczestnicy biesiad, obrad, spotkań będą widzieli w władcy podobieństwo do jego armii. Król używa tych samych technik kamuflażu, co jego ludzie. Wydaje się, więc słuszne stwierdzenie, że to król nauczył swoją armię owej techniki ukrywania się a także rodzaju walki, jaką prowadzą jego jednostki.
Królowa, która jak wspomniano jest, Diatrą porzuca swój naturalizm na rzecz ludzkiego odzienia. Królowej nie ujrzy się jak inne Diatry nago, na spotkaniach będzie odziana w prostą suknię, zazwyczaj w jakimś odcieniu zieleni. Suknie niekiedy miewają proste wzory wyszyte czarną nicią.
Władca wraz z królową zmieniają się zazwyczaj, co 50 lat. Nikt nie umie powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Każdy przyzwyczaił się, że co 50 lat przybywa na arenę polityczną przybywa nowy władca. Srodze zawiedli się oszuści, którzy próbowali wmawiać nowemu władcy, że coś ustalali z jego ojcem. Historia pokazuje, że ustępujący władca przekazuje wszystko swojemu następcy. Po okresie „pięćdziesięcioletniej kadencji” już nikt nie ma okazji zobaczyć poprzedniego władcy i jego żony. Nowy władca zapytany o ojca odpowie, że „rodzice odpoczywają”. W tym miejscu wypada przytoczyć jedną z najpopularniejszych plotek mówiącą o tym, że stary władca wraca na smoczą wyspę by tam odpoczywać do końca swych dni a Królowa wraca do swych sióstr by do końca swych dni wędrować po lasach i służyć w armii syna. Inna plotka mówi o tym, że oboje odchodzący małżonkowie udają się w najgłębszą głuszę kraju by tam zjednoczyć się z swoimi przodkami stając się poprzez śmierć zmieniając się drzewo. Plotka ta często ma odbicie realistyczne gdyż wielu podróżnych zauważyło w najgłębszych partiach lasu drzewa rosnące przy sobie i jednocześnie owinięte wokół siebie ( patrz dział Fauna i Flora). Król zapytany o swoją młodość odpowie, że był wychowywany w duchu wojownika, miłości do natury, ale nie powie gdzie spęczał dzieciństwo. Zapytany o to jak poznał swoją żonę odpowie, że wziął swoją żonę zgodnie z tradycją jego pra, pra, pra... dziada. Żona odpowie to samo. Królowa odpowie to samo. Władcy nigdy nie odpowiadają o Diatrach.
Obecny władcy są dopiero, co po ślubie. Król ma 20 lat, królowa.. Ciężko powiedzieć jak to bywa u Diatr. Ważną informacją jest to, że nikt obcy nie był nigdy na ślubie u władcy, ale poddani zwykli raz na pięćdziesiąt lat świętować przyjście nowego władcy ( patrz Święta i obyczaje).


Święta i obyczaje
Lud Gjenferd Skog nie ma dużo świąt. Największym świętem rozpoczęcia nowego cyklu panowania. Dlatego też kalendarz Gjenferd Skog opiera się na datach – np. 40 rok panowania Ulstafa I. Każdy mieszkaniec zna liczbę poprzednich króli, przez co ma bardzo dobrze opanowany kalendarz. Podczas tego święta w całych królestwie trwają kilkudniowe uczty. Jednakże nie wygląda to tak, że cały naród się bawi. Każdego dnia bawi się inna część mieszkańców, podczas gdy pozostali pracują. Uważa się, że jest to element strategii obronnej królestwa gdyż jak wiadomo najłatwiej jest zaatakować przeciwnika wtedy, gdy siły jego są rozproszone i nie przygotowane, żołnierze mają wolne i cały naród świętuje. Co ciekawe każdy jest sumienny w tej praktyce a ludzi nie wstrzemięźliwych w tych zabawach spotyka się tylko wśród obcokrajowców. Święto jest fundowane przez króla a konkretnie przez specjalnie zbierane fundusze odkładane z podatków. Jednocześnie podatek nie jest z tego powodu zawyżany. Jest to swoisty prezent od nowego władcy i jak do tej pory żaden król nie sprzeciwił się temu. Ów święto panuje od czasów trzeciego, oficjalnego władcy Gjenferd Skog.
Jest to także prywatne święto wszystkich urodzonych w tym dniu. W tym dniu skarbiec królewski wypłaca solenizantom niewielkie pieniądze jako prezent urodzinowy. Jeśli komuś zostanie udowodnione oszustwo, ( że nie urodził się w tych dniach) to jest oczywiście karany zgodnie z tutejszym prawem. Co ciekawe naród Gjenferd Skog nie jest chciwy na pieniądze i dzieci rodzą się cały rok a nie tylko podczas Ów podarek przysługuje tylko rodowitym mieszkańcom Gjenferd Skog. Tytuł rodowitego mieszkańca może zdobyć tylko potomek cudzoziemca, który trzy pokolenia wcześniej osiedlił się w Gjenferd Skog i zawarł związek z miejscowym mieszkańcem.
Zawsze w zimę w Gjenferd Skog jest obchodzone Święto Martwych Drzew. Przypada ono na całą zimę a jego zaletą jest to nie ma konkretnej daty. Obchodzi go każdy mieszkaniec w dniu dogodnym dla niego. W święto idzie się do lasu, staje przed martwym drzewem i w śniegu gasi się pochodnię, którą się uprzednio zapaliło na miejscu, lub przyniosło ze sobą. Zazwyczaj wygląda to tak, że pierwsi świętujący przynoszą z domostw zapalone pochodnie, kiedy je zgaszą zostawiają je przy martwym drzewie. Następnie przychodzą kolejni mieszkańcy i tak czynią to samo. Jeśli nie ma w najbliższej okolicy nie ma martwego drzewa mieszkańcy udają się w bardziej odległe tereny.
I na tym święta kończą się. Chociaż kult smoka jest powszechny nie ma on jak w innych Państwach określonych dni kalendarzowych.
O zwyczajach można by było pisać dużo i długo. Ja wymienię tylko te najpopularniejsze. Gospodarz, jeśli ma witać swoich gości to zawsze czyni to przed domem a konkretnie progiem. Panuje, bowiem przekonanie, że jeśli zrobiłby w domu to nie mógłby podnieść ręki na gościa gdyby ten na to zasługiwał. Zwyczaj ten nie ma się jednak do obcych, których przyjmuje się zazwyczaj życzliwie. Nie ma się też w gospodach, domach publicznych, domach szlachty i obszarach wojskowych.
Mieszkańcy Gjenferd Skog nie plują na ziemię. Czynność ta uważana jest za pogardę. Obcokrajowcom uchodzi to płazem, ale nie zawsze.


Fauna i Flora

Fauna i flora nie różni się prawie niczym szczególnym. Zwierzęta są takie same jak w pozostałych częściach świata. Rośliny stanowią niewielki wyjątek. Wśród roślin występują lijowce i piecztowce. Lijowiec to rodzaj pasożyta drzewa, na którym rośnie. Obrasta drzewo według sobie tyko znanej logiki. Zazwyczaj ma postać cienkich nici splecionych w grubszą lianę i zazwyczaj zaczyna się na jakimś odcinku drzewa ( konkretnie wyrasta z niego) i kończy się w podobny sposób ( wrasta w nie). Ma unikalną cechę. Po dotknięciu rozbłyska lekko niebieskawym światłem. Światło utrzymuje się przez około 10 minut i wygasa. Jeśli chce się dalej korzystać z światła trzeba ponownie dotknąć Lijowca. Lijowiec nie powoduje obrażeń, jeśli dotyka się go ( niezależnie od tego czy skóra jest zraniona czy nie). Ważnym jest by dotknięcie było lekkie, w przypadku uszkodzenia w postaci zgniecenia lub cięcia wypływają soki rośliny ( nie są szkodliwe i ot biedy można je pić zamiast wody) a uszkodzona nić umiera. Część ludu budowała się na drzewach gdzie rosną Lijowce. Dlatego też zazwyczaj nie używają świec w celu rozjaśnienia pomieszczeń po zmroku.
Piecztowiec to roślina wyglądająca jak pokrzywa, z tą różnicą w wyglądzie, że jej kwiaty kwitną na żółto w czasie kwitnięcia. Piecztowca stosuje się w kuchni, konkretnie do „pieczenia potraw”. Nie jest to jednak tradycyjne pieczenie. Liście rośliny mają niezwykłą własność. Kiedy zetkną się mięsem, na którym jest krew zachodzi reakcja przypisywana ogniu, czyli pieczenie. Dosłownie. Jak do tej pory nikt z naukowców nie umie wyjaśnić tego fenomenu. Niestety pieczone w ten sposób mięso jest upieczone na kilka centymetrów stąd po jednym „pieczeniu” i zdjęciu warstwy upieczone mięsa trzeba „piec” od nowa. „Pieczenie” wygląda tak, że zrywa się roślinę u korzenia ( korzeń pozostawiając w ziemi by wypuścił nowe pędy na wiosnę) i okłada się nią mięso. I tak aż do pożądanego efektu ( w ten sposób można otrzymać mięso „niedopieczone” lub za bardzo „upieczone”). Mięso ma delikatnie słodkawy smak. Nie praktykuje się jedzenie rośliny gdyż doświadczenia pokazały, iż jeśli ktoś wewnętrzne rany kończy się to dla niego śmiercią. Roślinę, dzięki jej właściwością wykorzystuje się do przesłuchiwania lub zabijania osoby przesłuchiwanej oraz do karania gwałcicieli dzieci ( patrz dział: Prawo)


Prawo

Główne prawa w pięciu prowincjach są takie prawie takie same. Trzon prawa jest następujący – zabójstwo, gwałt na osobie dorosłej, szpiegostwo = kara śmierci. Gwałt na dziecku = śmierć przez kastrację i użycie piecztowca. Kradzież = chłosta ( ilość batów lub witek należy od wartości ukradzionego przedmiotu, „kradzież” żony/męża nie karana, ale porwanie już tak).Najczęstszą karą jest chłosta. Pozostałe prawo jest stanowione przez miejscowych sędziów, którzy wedle własnej mądrości osądzają czyny. Nie są to ludzie z przypadku. Na swą pozycję pracują całymi latami. Rzadko zdarza się też by sędzia był stronniczy. Jeśli zostanie to mu udowodnione, przepada jego majątek i cała rodzina jest zsyłana na banicję. Prawo jest regulowane przez stare księgi. Żeby wiele napisać o prawie trzeba by poświęcić kilka obszernych tomów. W wyjątkowych przypadkach wśród cywilów i podczas sądów wojskowych przeciwko najcięższym zbrodniom sędzią jest władca królestwa. Co ciekawe gmachy sądowe są zazwyczaj najwyżej sytuowane na drzewach gdyż skazańców zwyczajnie się wiesza, jeśli chodzi tereny leśne a na równinach ścina się skazańca. Więzienia jako takie są praktykowane. Najczęściej sprawa odbywa się od razu po ustaleniu winy i od razu następuje kara. Nie jest to system sprawiedliwy, nie można się odwołać chyba, że w miejscu sądu jest władca wtedy można udać się do niego z prośbą o apelację. Lud Gjenferd Skog nie jest ludem krzywoprzysiężnym i zawistnym. Oskarżenia z tytułu nienawiści, nieprawdziwy świadkowie zdarzają się rzadko.
Prawo, jakie zostało wyżej opisane nie obowiązuje w Hemmelig. Jako że nikt postronny nie ma tam prawa wstępu nikt nie wie, jakie prawo tam obowiązuje. Kiedyś myślano, że takie jak wszędzie, ale oświadczeniu króla ( nie obecnie panujący) mówiącym, że „Hemmelig to Ja” ludzie przestali wierzyć by obowiązujące ich prawo obowiązywało w Hemmelig ( patrz dział: Geografia i Prowincje).

Miasta i wioski

Miasta położne na równinach nie różnią się zbytnio od miast pozostałych państw. Największe miasta stanowią część stanic lub fortów w wokół nich rozpościera się uprawne pola. Miasta portowe też nie różnią się niczym szczególnym. I w tym przypadku miasta w mieście znajduje się duży wojskowy garnizon, dodatkowo znajduje się także port wojenny, choć są one małe w stosunku do wielkości miasta. Każde miasto posiada duże magazyny, składy i kantory kupców. Wioski na równinach i terenach przymorskich nie są zbyt duże. Zazwyczaj jest to kilka / kilkanaście chałup, w których egzystują chłopi wykonując swoją pracę. Niekiedy w okolicy wiosek znajduje się jakaś jednostka wojskowa.

Architektura miast i wiosek na terenach leśnych inna. Przede wszystkim budynki stara się stawiać na drzewach jako integralną część drzew. Część drzew wyrosła na tyle potężna w ten sposób, że ich wnętrza są zaadoptowane jako mieszkania. Nie można jednak nazwać komuną takiego sposobu mieszkania gdyż każdy w takim drzewie ma własny i wcale nie ciasny kąt. Pozostałe zabudowania znajdują się na ziemi i w większości przypadków są połączone z drzewami. Niekiedy można spotkać się z tunelami wydrążonymi pod ziemią, które łączą poszczególne domostwa. W powietrzu często wiszą drewniane mosty łączące wiele domostw i drzew.
Wioski leśne są podobne do miast, z tą różnicą, że domy nie są usytuowane na drzewach i nie są łączone drewianymi mostami. Faktem jest w wioskach też istnieje system podziemnych tuneli.
Wielu domyśla się, że system podziemnych tuneli rozpościera się przez całe królestwo, ale jakoś nikt nie sprawdził tych domysłów.


Wiara

Główną religią Gjenferd Skog jest wiara w Smoki. To wierzenie jest praktykowane przez większość ludu i jest to religia dominująca w królestwie. Po części przekłada się też to na wiarę w władcę, którego osoba jest równie traktowana z boską czcią.
U podstaw królestwa leży jeszcze starsza wiara. Wiara w naturę. Pierwotnymi bóstwami były Diatry zanim ludzie nie poznali ich, smok nie zdobył serca jednej z nich. Do dziś świątynie czczące naturę można spotkać zarówno w miastach jak i wioskach a po całym królestwie są rozmieszczone stare, przez większość ludzi zapomniane kapliczki poświęcone naturze.
Myślę, że oddanie hołdu naturze można najłatwiej przedstawić przez przytoczenie krótkiej modlitwy, jaką zwykło słyszeć się przy kapliczkach
„ Król na wietrze, łąka zielono
Króluj na m lesie, dający schronienie
Od zła wszelkiego, wybaw nas ziemio
Od gniewu obcego, chroń nas Zbawienie”
Wielu naukowców spiera się o znaczenie ostatniego słowa w modlitwie. Jednak wielu jest skłonnych przyznać, że najprawdopodobniej chodzi o Diatry. Według wielu podań królestwa sprzed czasów pierwszego Smoka i legend oraz historii z czasów prób podbojów to właśnie duchy lasu ( Diatry) były tymi, które opiekowały się ludźmi i chroniły je od złego. Nawiasem mówiąc ludzie od nich musieli się nauczyć sposobu walki.
Jeśli chodzi o samą wiarę w Diatry to jest ona głęboko zakorzeniona, ale i głęboko wymarła. Oficjalnie nikt nie uznaje tych istot jak bóstw. Królowa jest uznawana jako bóstwo, ale jest bóstwem w połączeniu z Smokiem stąd w smoczych świątyniach tuż przy dużym smoczym posągu umieszcza jest niewielka statuetka Diatry. Mówi się też, że jest to symboliczna prawda o tym, w którym miejscu znajduje się miejsce Diatr. Diatry jako bóstwa czci się zazwyczaj w wioskach położonych głęboko w królestwie. Tam gdzie brakuje smoczego kapłana,lub w miejscu gdzie smoczy kapłan nie spełnia oczekiwań wiernych. Warto też tu wspomnieć, że oba wierzenia nie kłócą się w takich miejscach z sobą a i można wskazać jeden przykład gdzie wierni czczą z równą pobożnością Smoka jak i Diatry.


Geografia i Prowincje



58. Kyrst
Prowincja zwana przez niektórych naturalną zaporą. Przede wszystkim potężna rzeka płynąca przez nią może zatrzymać wrogie wojska obydwu państwa przed napaścią. Prowincja jest 90% to równiny, jedyne części lasu to znajdujące się za rzeką i za równinami gdzie jak się mówi zaczyna się wielka puszcza. Nurt rzeki przekłada się nie tylko na wzrost handlu towarami ( z wiadomych powodów chodzi tu o import), przekłada się także na kwestie wyżywienia ludności i armii. Dzielnica utrzymuje się głównie z rolnictwa i rybołustwa Jadąc przez tą prowincję widzi się głównie pola i łąki. Rozkwitającym działem gospodarczym jest hodowla zwierząt gospodarstw rolnych a także ich ubojnie i manufaktury przetwarzające mięso na wędliny i inne przedmioty użytku codziennego ( np. poduszki wypchane pierzem). Dodatkowo na rzece znajdują się mini porty, których zadaniem jest ściąganie cła za przewóz towarów rzeką oraz magazyny i targowiska gdzie dochodzi do handlu. Rzeka, jaka wypływa z głównej rzeki jest nazywana „Rzeką Snu”. Nazwa wzięła się od słów jednego podróżnika, który stwierdził, że płynąc nią nie trzeba specjalnie starać się zasnąć. Jest tak prosta i nudna, a dodatkowo korony drzew starają się układać w tunel, co powoduje mocne zaciemnienie rzeki, iż płynięcie nią przypomina podróż wieczorną porą.


59. Havbukt
Nadmorskie Havbukt to głównie lasy. Przy ujściu rzeki do zatoki znajdują się ostatnie równiny a potem już tylko zatoka, morze i lasy. Zatoka po stronie Gjenferd Skog przechodzi z łagodnej plaży przy ujściu rzeki, przez skaliste wybrzeże, i znów łagodną plażę, która z czasem staje się ścianą lasu, która ciągnie się aż do głównego miasta portowego prowincji. Północna część dzielnicy może służyć za wzorowy przykład jak wioski ( w tym przypadku rybackie) mogą być wplecione w gęsty las i świetnie funkcjonować. Wioski połączone z głównymi z większymi drogami doskonale sprawdzają się w handlu i transporcie. Równiny i ich główny port zapewniają transport pielgrzymek na smoczą wyspę a także szybki transport do dóbr do północnych sąsiadów. Przez prowincję płynie Rzeka Snu, którą również są transportowane towary, ale i też ludzie. Rzeka jest zasila przez jezioro z prowincji Flentak.




60. Abidei
O tej prowincji nie można wiele napisać. Drzewo na drzewie i drzewem pogania. Tu też znajduje się jedno z dwóch jezior Gjenferd Skog. Przy jeziorach Gjenferd Skog warto zatrzymać się chwilę dłużej. Otóż jak zdołano udowodnić jezioro jest zasilane przez podziemne źródła. Nadmiar wody ma swe ujście w dopływie rzeki i samej rzece, z którą się łączy.

61. Flentak
Południowa kraina jest kolejnym przykładem pierwszych rządów Smoków w królestwie. Pas równiny przechodzący wzdłuż granicy a potem same lasy. Dzielnica sąsiaduje z bagnami Hemmeling. I tu jak i w poprzednich dzielnicach głównym źródłem dochodu są produkty, jakie zapewnia las, czyli futra, mięso, owoce leśne, regionalne wyroby itp.

62. Fjell
Tu jest bardzo podobnie jak wyżej Bardzo dużo drzew, z tą różnicą, że wewnątrz istnieje jeszcze jedna prowincja a dodatkowo na niewielkim skrawku równiny znajduje się jeszcze jeden port. Znaczenie tego portu nie jest aż tak duże jak jego sąsiada. Port służy bardziej do szkolenia załóg morskich, do generalnych napraw statków. Założenie władcy było takie, że port znajdujący się bliżej sąsiadów ma służyć głównie do handlu i choć znajduje się w nim skocznia i morska akademia większość ciężaru budowy statków i remontów generalnych spoczywa na porcie bliższym Smoczej Wyspy gdzie znajduje się przystań, z której odchodzą regularne rejsy na Smoczą Wyspę. Rzeka płynąca przez prowincję nazywana jest rzeką Fjelna, ale już nikt nie pamiętam skąd taka nazwa. W najbardziej wysunięty punkcie znajdują się góry, w których znajduje się kopalnia miedzi, żelaza i nie wielka kopalnia złota.

63. Hemmelig
Brak wielu informacji o tej prowincji. Wiadomo tylko, że jest otoczona bagnami a za nimi mają rosnąć jedne z najwyższych drzew królestwa. Jak do tej pory udokumentowano kilkanaście przypadków zgonów osób chcących zbliżyć się do tej prowincji? Miejscowi unikają jej z daleka. Miejscowi mówią też, że tam jest pałac władcy, ale jeszcze nikt tego nie sprawdził.

Handel, cło i trakty handlowe

Gjenferd Skog nie posiada wyznaczonych szlaków handlowych ( za wyjątkiem rzeki granicznej). Każdy szanując się kupiec i przewodnik karawany kupieckiej wie, którą droga najszybciej dojść do obranego celu. Jak do tej pory nie udało się nikomu sporządzić dokładnej mapy pokazującej sieć dróg królestwa. Z bardzo prostego powodu - większość królestwa to lasy a tam droga może być wszędzie tam gdzie się pojedzie. Cło jest pobierane w specjalnych punktach i nie jest szczególnie wysokie ( chyba, że królestwo ma z kimś wojnę celną itp.), kupców raczej zachęca się do powrotu niż odstrasza. Niektórzy kupcy próbują jednak nie płacić cła i starają się podróżować nieuczęszczanymi lub mało uczęszczanymi drogami. Pomysł ów jest pomysłem zgubnym gdyż każdy napotkany oddział może skontrolować kupiecką karawanę. Jeśli ta nie okaże dokumentu ( kwitu) wskazującego na zapłacenie cła, towar i pieniądze są konfiskowane a nieuczciwi handlarze trafiają pod sąd. Kara zazwyczaj jest łagodna ( ze względu na konfiskatę towary i pieniędzy). Gjenferd Skog na chwilę obecną ma podpisany jeden traktat handlowy. Dąży do podpisania następnych. Głównym towarem eksportowym są futra, owoce leśne, mięso, sadzonki Piecztowca, drzewo, folklorystyczne wyroby wiejskie ( głownie rzeźby Diatr), miedź. Port morski w Havbukt służy do transportu towarów dla północnych sąsiadów ,Port południowej dzielnicy służy głównie do transportu pielgrzymów na Smoczą Wyspę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gwynbleidd dnia Nie 0:12, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 13 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sheverish
Nowy forumowicz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Nie 10:05, 14 Mar 2010    Temat postu:

(----do usunięcia jak Gwyn wstawi wszystkie postacie w jednym poście, ale póki co nie ma na to czasu----)

Prócz władcy Gjenfred Skog na Smoczą Wyspę przybędzie z pewnością:

Havet Skromt, Stor Prest av Gamle Tillit, Arkprest av Diatra fra Gjenfred Skog.

Havet Skromt, Wielki Kapłan Starej Wiary, Arcykapłan Diatr z Gjefred Skog, zwany w językach obcych Widmem Morza.

Pokojowo nastawiony i pogodny duchowny, o którym powiada się, że nie należy do szlachetnych rodów, a wywodzi się z spośród biednych warstw społeczeństwa swojej ojczyzny. Jego pochodzenie nie przeszkodziło mu w solidnej pracy połączonej z niemałym talentem, dzięki której z ubogiego akolity w kapliczce na skraju morza, stał się po trzydziestu latach ciężkiej służby Starej Wierze jednym najważniejszych z kapłanów porozumiewającym się z duchami lasów i mórz. Jako tak wysoko postawiony rangą duchowny należy do pocztu najbliższych towarzyszy króla pomagając mu we wszystkich sprawach, w którym pomóc potrafi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nokturn Strona Główna -> Zmierzch Smoczej Krwi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin